Zbudowałam swoją drogę – o pasji, wyzwaniach i satysfakcji w pracy inżyniera

Mam na imię Paulina i jestem kierownikiem robót w Aarsleff Sp. z o.o. Mam 30 lat i każdego dnia udowadniam sobie i innym, że kobieta na budowie to nie wyjątek – to siła, kompetencja i pasja.

Niedawno miałam zaszczyt wystąpić podczas spotkania międzynarodowego stowarzyszenia EFFC (European Federation of Foundation Contractors) oraz PZWFS w Gdańsku, gdzie reprezentowałam głos młodego pokolenia inżynierów specjalizujących się w geotechnice. To było niezwykłe doświadczenie, móc opowiedzieć o swojej drodze zawodowej przed ekspertami z całej Europy, dzielić się wyzwaniami, sukcesami i pasją, która mnie napędza.

Moja nauka rozpoczęła się na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie, gdzie ukończyłam studia inżynierskie i magisterskie na kierunku budownictwo. W trakcie studiów uczestniczyłam w rocznym programie wymiany w Holandii, specjalizując się w inżynierii portowej i hydrotechnice. To właśnie tam dowiedziałam się co to pale, ścianki szczelne itp. Wiedziałam, że to jest kierunek, w którym chce iść, pozostało więc znaleźć miejsce, gdzie mogłabym odbyć praktyki. Tak trafiłam do Aarsleff… i zostałam do dziś. Firma dała mi możliwość rozwoju na różnych polach i stanowiskach, żeby znaleźć miejsce, w którym najlepiej się odnajduję.

Znalazłam, budowa to miejsce, gdzie czuję się najlepiej.

Nikt nie mówił, że będzie łatwo, choć trochę tak myślałam. Miałam 28 lat, to był mój pierwszy kontrakt realizowany jako kierownik budowy, ponad 800 km od domu, stabilizacja czynnego osuwiska niedaleko Piwnicznej Zdrój. Natura postawiła poprzeczkę wysoko – aktywne osuwisko w stromym górskim terenie, niewielki, ale rwący potok górski u spodu osuwiska, podatny na wezbrania, wąskie drogi dojazdowe i bliskość lokalnych domów, do tego problemy projektowe.  Koordynacja kilku zespołów jednocześnie na naprawdę niewielkiej powierzchni, podejmowanie kluczowych decyzji, zachowanie spokoju pod presją. Wokół osuwiska wiele rodzin żyło w ciągłej obawie o swoje bezpieczeństwo, co wymagało ode mnie intensywnej komunikacji, empatii i cierpliwości. Ich zaufanie i wsparcie były nieocenione. Oni mi zaufali a ja czułam się za nich odpowiedzialna. Pod koniec projektu obdarowali mnie nawet domowymi przetworami i ciastem, co było dla mnie wyrazem uznania i wdzięczności. Miły gest, który bardzo doceniam, szczególnie, że w trakcie robót wielokrotnie zamykaliśmy ich jedyne drogi dojazdowe do domów czy to w koronie czy w dole osuwiska.

Musiałam udźwignąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo ludzi i sukces projektu. Czy zawsze tak było, że radziłam sobie z trudami emocjonalnymi i fizycznymi?

Oczywiście, że nie.

Pamiętam dzień, kiedy stanęłam na środku placu budowy, płakałam przez dobre 10 minut, bo potok zalał część wykonanej już platformy roboczej dla sprzętu, sąsiedzkie garaże i jedyną drogę dojazdową do zaplecza.

Dajemy sobie duże przestrzenie na sukces i radość. Czasem trzeba dać sobie przestrzeń na te gorsze chwile i słabość, czego wciąż się uczę, jesteśmy przecież tylko ludźmi.

To doświadczenie nauczyło mnie nie tylko umiejętności technicznych z zakresu geotechniki i zarządzania budową, ale także znaczenia relacji międzyludzkich, inteligencji emocjonalnej i wytrwałości w obliczu rzeczywistych wyzwań.

Czy ostatecznie się udało? Nie lubię tego słowa. Na sukces zapracowaliśmy całym zespołem, zakończyliśmy prace w zakładanym czasie i z lepszym wynikiem finansowym niż planowano. W trakcie kontraktu, miałam jeszcze jeden kamień milowy, prywatny, czyli organizację własnego ślubu i wyjście za mąż😊.

Dziś jako kierownik robót, odpowiadam za realizację projektów hydrotechnicznych i infrastrukturalnych, w tym koordynację zespołów, optymalizację kosztów budów, realizację prac zgodnie z projektem, harmonogramem, umową i wymaganiami jakościowymi w oparciu o przepisy prawa. Pracuję z ludźmi, dla ludzi – i to daje mi największą satysfakcję. Lubię, gdy projekt przechodzi w rzeczywistość, a każdy metr nowego nabrzeża, wzmocnionej skarpy czy nowej drogi to efekt wspólnej pracy, doświadczenia i zaangażowania. Lubię planować, wykorzystywać zadane zasoby a przede wszystkim patrzeć, jak zmienia się przestrzeń, którą kreujemy jako inżynierowie. W tym miejscu jestem i nie chcę tego zmieniać.

Po pracy uprawiam żeglarstwo, pływam na skuterze wodnym, zimą jeżdżę na snowboardzie i jestem fanką motoryzacji. Nie mogłabym mówić o swojej drodze zawodowej bez wspomnienia o ludziach, którzy od początku byli moim wsparciem. Rodzice i mąż to moje najtrwalsze filary, osoby, które dają mi siłę, równowagę i wiarę w to, że każde wyzwanie można pokonać. Rodzice nauczyli mnie konsekwencji, odpowiedzialności i szacunku. Mąż natomiast jest moim spokojem i oparciem w chwilach największego napięcia, potrafi dodać otuchy i spojrzeć na wszystko z dystansem, gdy emocje biorą górę (czyli często). Ich wsparcie jest jak fundament palowy, niewidoczny z zewnątrz, ale niezbędny, by wszystko, co buduję, mogło naprawdę trwać.

Inżynieria to nie tylko liczby. To nie jest łatwa droga, ale nigdzie nie ma łatwej drogi. Tu nie ma niczego na skróty. To godziny w terenie, stres, odpowiedzialność, kilometry w trasie. Ale też duma i satysfakcja, że codziennie widzisz efekty swojej pracy. To świat, w którym królują maszyny, a beton i stal stają się konstrukcją, czymś czego można dotknąć. To przestrzeń, w której można się rozwijać, zdobywać uprawnienia, realizować się w zróżnicowanych projektach w kraju i za granicą.

Jeśli szukasz zawodu, który daje poczucie sprawczości, buduje charakter i pozwala zostawić trwały ślad to budownictwo jest dla Ciebie.

glos-mlodego-pokolenia-5-1
glos-mlodego-pokolenia-4
glos-mlodego-pokolenia-3
glos-mlodego-pokolenia-1-1
glos-mlodego-pokolenia-2